Stefania Baczyńska

Matko – powiedział jeszcze – to nic, że ja daleko, że nas rozdarła ciemność i ból, co tkwi jak nóż. Ja w tobie, ty we mnie płyniemy strugą, rzeką złocistą, drżącą strugą, gwiazdami lśniących róż. Bo nie ma rozerwania, choć rozerwane słowa, bo nie ma zapomnienia, choć życie nas zapomni; z brzęczących kręgów nieba ja w ciebie, a ty do mnie płyniemy… 
(K. K. Baczyński, Cień z obozu. Inskrypcja na płycie nagrobnej poety).

Stefania Baczyńska z domu Zieleńczyk (ur. 3 grudnia 1890, zm. 15 maja 1953 w Warszawie) – matka Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, polska nauczycielka i autorka podręczników oświatowo-pedagogicznych dla dzieci. Pochowano ją, wedle życzenia, z medalikiem św. Krzysztofa, wydobytym w 1947 r. z powstańczej mogiły syna. Trumnę złożono w kwaterze legionowej na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, gdzie leży jej mąż Stanisław (5B rząd 2).

Stefania i Stanisław Baczyńscy długo czekali na kolejne dziecko (w niemowlęctwie umarła ich córeczka o imieniu Kamila). Po dziesięciu latach od zawarcia ślubu urodził się długo oczekiwany potomek. W sobotni poranek 22 stycznia 1921 r. pojawił się na świecie przyszły znany poeta – Krzysztof Kamil, w niemniej znanej rodzinie. Jego ojciec był historykiem literatury, wykładowcą akademickim i człowiekiem czynu. Matka pisała podręczniki, wiersze oraz opowiadania, głównie dla dzieci. Zajmowała się tłumaczeniami oraz działalnością pedagogiczną.

Sytuacja materialna Baczyńskich była nie najgorsza. Mieszkali przy ulicy Bagateli 10 m. 36 w ekskluzywnej kamienicy należącej do kupca Józefa Wildera, gdzie pokoje były przestronne i widne. Solidna stolarka okienna, żeliwne balustrady czy fasada z wykuszami, barokowo-secesyjny szczyt i niezwykle kunsztowne ozdobniki roślinne świadczyły o wystawności kamienicy.

Zimowe opowiadanie dla Krzysia

Mały Krzysztof miał matkę, która dla niego pisała wierszyki i opowiadania. Teksty Stefanii Baczyńskiej drukowano m.in. w „Płomyku”. Często bohaterami jej utworów byli mali chłopcy, otoczeni matczyną troską. Można domyśleć się, że tęskniący za miłością ojca.

Opowiadanie Baczyńskiej Szklane serduszko zostało wydane w dwóch styczniowych numerach „Płomyka” w 1928 r. W tekście jest przedstawiony mały chłopiec, który otrzymuje od matki własnoręcznie wykonane lalki. Jedną z nich jest Lorcia (ze szklanym serduszkiem), która towarzyszy chłopcu w czasie różnorodnych zabaw – w wyprawach tramwajem, ale także na Mount Everest. Opowiadanie ma wydźwięk dydaktyczny. Zakończenie zawiera umoralniającą wypowiedź: „O gdybyż mogli ludzie uwierzyć w serca, co zbudzą się kiedyś, chociażby były z kamienia wykute, jakąż miłością rozgorzałby świat”. Ciekawszy jest jeszcze inny aspekt pedagogiczny.

Z tekstu można wywnioskować, że nie ma zabawek tylko dla chłopców lub tylko dla dziewczynek. W kontekście obecnych  dyskusji o gender opowiadanie wydaje się  nowatorskie. Nie powinno to dziwić, ponieważ Stefania Baczyńska była aktywnym i nowoczesnym pedagogiem, o czym może świadczyć jej artykuł na przykład w „Rodzina i Dziecko” (miesięczniku dotyczącym wychowania). W 1929 r. Baczyńska była  w Szwajcarii w czasie Pierwszego Międzynarodowego Kongresu Światowej Federacji Zrzeszeń Pedagogicznych. Nie wiadomo, czy brała udział w obradach, ale na pewno zapoznała się  z wystawami, które towarzyszyły temu wydarzeniu. W tę podróż zabrała ośmioletniego Krzysztofa.

Czytaj więcej: Gazeta Świętojańska, Beata Lewicka „Od stycznia do stycznia” (przedruk z: „Między Nami Aninianinami” 2021, nr1/121, s.6-7)