Ocena powstania

Powstanie_warszawskie_ulica_Marszałkowska

Płonące domy na ul. Marszałkowskiej.

Powstanie się nie udało, powstanie, które zjednoczyło wszystkie składowe elementy. Walki na ulicach trwają. Odebrane dzielnice są całe palone. Ulica za ulicą, dom za domem. Jak w 39. nikt nie przyjdzie, ani nie przyleci z odsieczą. Wybuch nastąpił za wcześnie. Dalecy ludzie, pociągający za te nitki, czegoś się nie dopatrzyli, przerachowali się o te parę dni. Tysiące drobnych marionetek kona we krwi, umiera ze świadomością swej klęski, zbytecznej ofiary. Uplatani w te niteczki, kierowani przez ludzi nieznajomych, siedzących daleko przy swych biurkach nad mapami, giną wlokąc za sobą dziesiątki tysięcy we własną grozę, torturę i śmierć, wydając to nieszczęsne miasto na całkowite zniszczenie.

7 VIII 1944, Zofia Nałkowska, Dzienniki czasu wojny

Mimo skrajnego pesymizmu z ostatnich tygodni ocena Powstania przez Zbigniewa Blichewicza „Szczerbę”  jest w sumie ambiwalentna – podobnie zresztą jak w przypadku innego jego uczestnika Jana Nowaka-Jeziorańskiego, słynnego „kuriera z Warszawy”. Rozumowo Powstanie jest dla nich obu totalną klęską, niepotrzebną demonstracją, która doprowadziła do katastrofy miasta i śmierci tysięcy ludzi. Ale zarazem nie można było inaczej, z rozkazami się nie polemizuje, a przelana krew towarzyszy i cywilów powoduje, że sprawie trzeba oddać hołd, a nie potępiać czy rozliczać dowódców. Blichewicz nie odpowiada więc wprost na pytanie zadane w tytule swoich wspomnień „Krew i chwała, czy obłęd i klęska”. Można się tylko domyślać, że jedno i drugie. 

Marcin Wojciechowski, Powstanie Warszawskie bez upiększeń. Krew i chwała, obłęd i nonsens

Generałowie na emigracji nie chcieli powstania